Hej , zatrzymaj się na chwilę... gdzie tak pędzisz ????? Zwolnij trochę !
Ach ten CZAS...szalony - ani się nie obejrzałam, a tu już początek marca..
Tak, tak dwa miesiące tego nowego roku przeleciały z prędkością światła...
A miało być tak pięknie; ) tyle rzeczy miałam zrobić, a wyszło jak zwykle...
Ale może po kolei.
Z nowym rokiem postanowiłam, że na serio zajmę się życiem i szyciem.
Miałam postawić na nogi staruszka Łucznika 877 - wyczyścić, wymienić kilka zepsutych części, na smarować i szyć...ale zatrzymałam się gdzieś w połowie drogi...i tak oto Łuczniczek dalej czeka na swoje lepsze dni.
A ja do tej pory próbowałam swoich szyciowych sił ( nie wiele tego było - kilka drobnych elementów) na Victorii - niestety ona też ze względu na swój równie sędziwy wiek odmówiła posłuszeństwa...
Akurat teraz, kiedy czekam właśnie na zamówiony materiał, z którego miały być dresy dla chłopaków...
Cóż tu dużo mówić - maszyny do szycia są jak ludzie - też chorują... Więc jak już pisałam maszyny poszły sobie na L4...
A i u nas chyba tradycyjnie styczeń i luty (a nawet za haczyło o marzec) upłynął pod hasłem :
"chłopcy się rozchorowali - znowu" jak nie jeden to drugi, tak na zmianę - prawie nigdy w "pakiecie"... ja to normalne już nie wiem co się dzieje - nie mam siły na to - czekam na wiosnę - wtedy jest już spokój ( przynajmniej w tej kwestii )...
No cóż być może dziś albo jutro dotrze do mnie zamówiona dresówka i uda mi się jakoś postawić na nogi przynajmniej jedną z maszyn... a na razie czekam na lepsze jutro z głową pełną pomysłów....
Do zobaczenia (mam nadzieję) niebawem - pozdrawiam :)